sobota, 12 września 2015

System ****

“System”, oparty na powieści Tom Roba Smitha thriller Daniela Espinosy, nie zdobył uznania międzynarodowej krytyki. Zwykle nie sięgam po filmy, które na Metacriticu straszą średnią ocen 41, ale świetna obsada z naszą Agnieszką Grochowską, plus osadzenie historii w od zawsze ciekawiącej mnie rzeczywistości ZSRR skłoniły mnie by jednak dać mu szansę.

Autorzy zaczynają od streszczenia losów głównego protagonisty - Leo Demidowa (Tom Hardy). Urodził się na Ukrainie i stracił rodziców w wyniku Wielkiego Głodu Ukraińskiego “Hołodomor” - uznawanego dziś przez wiele krajów na świecie, w tym Polskę, za planowe ludobójstwo dokonane przez aparat stalinowski na ludności ukraińskiej pod pozorem kolektywizacji rolnictwa. Wychował się w Moskwie adoptowany przez rodzinę radzieckiego oficera. Wstąpił do armii i zawieszając flagę ZSRR na Reichstagu, trochę przypadkiem stał się symbolem radzieckiego triumfu w II wojnie światowej.

Jest rok 1953. Leo ustatkował się, ma młodą żonę Raisę (Noomi Rapace) i razem z kolegą z wojska Aleksiejem (Fares Fares) jest oficerem Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR (MGM) trudniącym się poszukiwaniem wszelkiej maści zdrajców narodu. Zapewne ze względu na swoje doświadczenia życiowe nie podziela entuzjazmu swoich współpracowników do bezsensownej przemocy, mając szczególnie na sercu dobro dzieci, co nie przysparza mu w biurze przyjaciół. Gdy dodatkowo zacznie drążyć sprawę morderstwa (przecież w ZSRR takie rzeczy się nie zdarzają) syna Aleksieja, nawet status ikony nie ochroni go przed wzbudzeniem zainteresowania czujnego oka systemu.

Wątek sensacyjny, luźno inspirowany losami rzeźnika z Rostowa, jakkolwiek popychający akcję do przodu okazał się dla autorów raczej pretekstem do nakreślenia portretu życia w stalinizmie. Nie jestem ekspertem, więc za faktyczną prawdziwość historyczną przekazu ręczyć nie mogę, ale budowany przez film klimat szarości, beznadziei i wszechobecnego zagrożenia zgadza się z moimi wyobrażeniami na temat tamtych czasów wyniesionych z książek naszej i radzieckiej literatury. Paranoiczny system, który we własnych obywatelach widzi wrogów. To że w jednej chwili, z powodu donosu torturowanej osoby, z porządnego obywatela człowiek staje się podejrzanym, a podejrzany znaczy właściwie winny, bo system się przecież nie myli. Losy Demidowa, historia jego budowanej na strachu relacji z żoną, nie są podejrzewam wcale wyjątkowe na tle tamtych czasów. Fakt, że twórcy potrzebowali uczynić z niego bohatera narodowego by jakkolwiek uwiarygodnić happy end samo w sobie dużo mówi.

Film jest prawdziwą aktorską ucztą. Duet Hardy-Rapace, który świetnie się już sprawdził w "Brudnym szmalu”, tu również nie zawodzi.Tym razem jednak bardziej doceniłbym chyba kreację Noomi. Leo Hardiego jest jak najbardziej poprawny - skryty, małomówny, wrażliwy stara się zachować człowieczeństwo w nieludzkich okolicznościach. Jednak gra Rapaca sprawia, że nim z przebiegu akcji dowiemy się o jej Raisie więcej, przeczuwamy co skrywa w środku praktycznie od pierwszych kadrów. Gary Oldman w roli szefa Wolskiej milicji potwierdza, że ciągle jest w świetnej formie. Nasza Agnieszka Grochowska nie ma niestety wiele do zagrania i biorąc pod uwagę jej dorobek trudno zachwycać się tym epizodem. Niemniej przyjemnie jest zobaczyć polskiego aktora w tak znakomitym towarzystwie (prócz wspomnianych na ekranie możęmy zobaczyć jeszcze chociażby Vincenta Cassela, Charlesa Danca czy Joel Kinnamana).

Nie bardzo rozumiem surowej oceny filmu Daniela Espinosy dokonanej przez międzynarodową krytykę (szczególnie w obliczu gloryfikowania produkcji w rodzaju "Wady ukrytej"). Może niektórych nie satysfakcjonować tempo akcji, może kogoś drażnić rosyjska maniera, z którą aktorzy się starają mówić, może po prostu niszczy on w niektórych zachodnich lewackich umysłach skrycie pielęgnowane wyobrażenia na temat komunizmu. Nie wiem. Moim zdaniem to więcej niż poprawny thriller, który dodatkowo ciekawie przybliża ducha czasów rzadko niestety goszczących w hollywoodzkich produkcjach.


System